czwartek, 10 kwietnia 2014

6.

M.
Gdybym miała wybrać jedna chwilę, godzinę, jedno spotkanie z Tobą, aby przeżyć je raz jeszcze, to nie miałabym żadnych wątpliwości. Pamiętasz naszą pierwszą wspólną noc? Chwilę w której przeszliśmy niemal do innego wymiaru naszej relacji, kiedy już nie było mnie i ciebie, byliśmy za to My.
Nie wiem, jak wiele blondynek było w twoim życiu przede mną, wiem jednak, że ja nie byłam taka jak one. Inaczej nie wracałbyś do mnie, prawda? To nie mogła być kwestia wyłącznie tego, że przez ponad trzy miesiące przychodziłeś do baru sam, w końcu przecież dostałeś czego chciałeś. Kwestia przywiązania? Możliwe. Brak powodzenia? Wątpię. Nade wszystko jednak sądzę, ze po prostu poczułeś to samo co i ja. Że p a s u j e m y do siebie. Wydaje się być niczym takim, prawda? Pasują buty na nogi i bluzka do spodni, pasować może smak napoju, zapach papierosów, wystrój pokoju albo hałas miasta. Pasują do siebie kolejne elementy układanki, dawcy szpiku kostnego i dwie osoby, gdy tworzą wyjątkowo uroczą parę. Mało kto jednak zwraca uwagę na to, że wszystko się wali, gdy coś nagle nie pasuje. Nie masz w co się ubrać, musisz wyprowadzić się na wieś, kończysz związek, umierasz. Ale tamtej nocy ja żyłam, żyłam jak nigdy wcześniej, chciałam zostać tu, gdzie jestem i wszystko było tak, jak być powinno. Czyż nie czułeś tego samego?
Dziwna to rzecz. Jakby człowiek w jednej chwili miał wszystkie sprawy na swoim miejscu, choć jednocześnie wszystko jest w całkowitej rozsypce. Co się wtedy działo, gdzie byłam? Nie wiem, to wszystko jest zbyt nierealne i odległe, bym potrafiła siebie w tym odnaleźć. Pamiętam, ze chciałam być Tobą, z Tobą. Oddechy zrównały się i nie wiedzieliśmy, który jest czyj,  a usta zachłannie wtapiały się w nasze ciało. Tak, w jedno ciało, bowiem choćbyś mi wtedy kazał to zrobić, to nie potrafiłabym powiedzieć gdzie się zaczynam a gdzie się kończę. Byłam o wiele więcej niż moje ciało, o wiele więcej nawet niż nasze wspólne ciało. Wiesz, tego się nie da wyrazić, Ty jednak wiesz co tak bardzo nieudolnie usiłuję tu przekazać. Sam przecież to wtedy przeżyłeś, sam to czułeś, tego samego doświadczyłeś. Czy mogłabym doznać czegoś tak nierealnego, podczas gdy Ty wciąż twardo stąpałbyś po ziemi?
Lubię wracać myślami do tamtych chwil. Może jest to odrobinę masochistyczne, może idiotyczne lub dziwaczne. Ja po prostu lubię to wspomnienie, nic na to nie poradzę. Niewiele jest chwil, w których tak bardzo się pogubiłam. Niewiele tez takich, które zawsze przeżywam inaczej, bo mogę, bo tak bardzo nieokreślone w swej oczywistości były. Cóż bowiem mogło być w tym niezwykłego? Ot dwoje ludzi, ja i ty, jedno łóżko i jedna wspólna noc. A jednak wszystko było niezwykłe, może właśnie dlatego że to byliśmy my, jedno łóżko i jedna wspólna noc.
Pamiętam jak obudziłam się następnego poranka i nic nie było już takie jak wcześniej. Tak, masz rację, widok za oknem wciąż był taki sam, data wiele się nie zmieniła a kawa smakowała tak samo. Jednak w tym wszystkim tkwiła jakaś nieoczywista inność. Jakiś progres, może zamieszanie, coś co niemal krzyczało „zobacz, jest inaczej”. Nie umiem tego w żaden sposób nazwać, każde słowo, każde określenie, które przychodzi mi do głowy jest zbyt ulotne, bym mogła przenieść je na papier. To było jednak dobre uczucie. To nie będzie zbyt trafne porównanie, ale tak samo dobre uczucie miałam, gdy rozpoczynałam to nowe życie. Zmieniłam wtedy wszystko, absolutnie wszystko krzyczało mi, że nastąpiła zmiana, że ja się zmieniłam, że nic nie jest już takie samo, a przecież wciąż miałam na nazwisko Duclos, byłam niska i mieszkałam w tym samym mieście. Moja wiara była ta sama, nie przewartościowałam życia a jedynym śladem kreski, która oddzielała nowe życie od starego było zakończenie pewnego etapu. Czy to coś zmieniało? Niewiele, ja jednak czułam się tak, jakby to zmieniało wszystko. I na dłuższą metę tak było, dzięki temu bowiem poznałam ciebie, dzięki temu wszystko znalazło się na swoim miejscu, dzięki temu siedzę teraz przy kuchennym stole i patrzę na już dawno zimny niedopałek w popielniczce.
Przyjdź raz jeszcze. Zmień wszystko.
C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum