wtorek, 15 lipca 2014

11.

M.
Tkwię tutaj, tak bardzo samotna. Właściwie każdy kogoś ma. Długowłosa ruda piękność na ulicy- czeka na ukochanego, by po chwili wtulić się w jego ciało. Młody chłopak w barze- siedzi z przyjaciółmi, całą noc się śmieje i oblewa zdane egzaminy. Kobieta w hidżabie- pięć razy w ciągu doby staje twarzą w twarz ze swoim Bogiem.
Jestem sama.
Znasz to uczucie, że ludzie cię akceptują, może nawet darzą jakąś tam sympatią, ale w gruncie rzeczy tylko tyle? Świat bez ciebie nie byłby lepszy ani gorszy, ich życie nie uległoby zmianie. Ci sami ludzie innych swoich bliskich traktują lepiej, inaczej. A ty jesteś jakby poza nawiasem, blisko, ale jednak wykluczony, i nie potrafisz zrobić nic, by to zmienić. Czy w ogóle da się coś z tym zrobić? Przecież nie zmienisz się nagle, nie staniesz się kimś innym, lepszym, milszym. Więc tkwisz z tą świadomością, ze cię tolerują, trochę lubią, ucieszą się, gdy im o sobie przypomnisz. Ale to tyle, nic więcej. Nie rzucą się na twoją szyję, gdy zobaczą cię nagle na ulicy. Nie odezwą się do ciebie, gdy nie dasz znaku życia przez dwa lata. Jesteś- nie ma cię, co za różnica?
Czasami zastanawiam się, czy to przeze mnie. Może zbyt mało z siebie daję. Może jestem obojętna w oczach innych, może sądzą że nie zależy mi. Z drugiej strony zastanawiam się, czy nie widzą, nie wiedzą tego, ze taka właśnie jestem. Jacy z nich bliscy mi ludzie, skoro nie wiedzą? A może sobie wmawiam, że to coś więcej niż taka tylko znajomość niemal przystankowa, uliczna? Może gdzieś w naszych życiach mieliśmy stłuczkę samochodową, a ja sobie wmawiam, że jechaliśmy wtedy jednym samochodem.
Zastanawiam się też, czy te wszystkie osoby, które zostawiłam za sobą, w tamtym życiu, nie były mi tak bliskie. Albo czy raczej ja nie byłam tak bliska im. Ale ich zostawiłam. Oni są tam, ja jestem tu, nie zmienię już tego. Czy żałuję? Trochę. Widzę teraz, jak puste jest moje życie. Chciałam ratować wszystko, okazało się jednak, ze już dawno zatonęłam. Siebie nie mogłam ocalić, mam nadzieję, że chociaż oni są szczęśliwi. Ja mam J, jestem w jej nawiasie, a ona jest w moim. Gdybym teraz ją utraciła- zostałabym prawdziwie sama. I chyba nie pozostałby już żaden sens mojego istnienia. Świat dalej by się kręcił beze mnie, ja bym się przekręciła raz, ostatecznie.
Dookoła tyle miłości, radości, szczęścia. Czasami ktoś podchodzi do mnie na ulicy, uśmiecha się, mówi, ze muszę być bardzo szczęśliwa, że mi gratuluje. Co oni mogą wiedzieć o moim szczęściu? Znikają po chwili za rogiem a ja zostaję. Sama. Czy fakt, że staję się matką oznacza od razu, że mam wspaniałe życie? Czy to jest niczym jakieś zaklęcie- dostajesz dziecko, masz wspaniałą przyszłość? Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek tak pomyślał, to mylił się niesamowicie. Otóż widzisz, moje życie w zasadzie się nie zmieniło. Nie mogę się schylić, położyć w nocy na brzuchu i przez pewien czas miałam problem z jedzeniem śniadań. Ale to w zasadzie nie wpłynęło na moją egzystencję, nie poprawiło jej. Nic nie zyskałam, nic też raczej nie straciłam. Jeszcze. Nie wiem co będzie za rok, co będzie za dwa lata. Wiem jednak, że ta samotność, która we mnie tkwi, raczej nigdy nie zniknie. To uczucie, że jestem akceptowana i tyle- też pozostanie. To tkwi we mnie, prawda? W mojej głowie, psychice, gdziekolwiek. Tyle że, nawet jeśli, to jest to część mnie, której ja nie potrafię zmienić. A może nie chcę. Taka jestem.
Słońce wstaje rano zza horyzontu i znika za nim wieczorem. Ludzie budzą się o świcie, często z mocnym bólem głowy, by pod koniec dnia znów pić w barze. Kłócą się i godzą, okłamują i przepraszają, przewracają się i wstają. Oni mają jakąś ciągłość, jakiś początek i koniec, cokolwiek. Nam pozostał koniec, który możemy rozważać pod różnymi względami, nad którym możemy się zastanawiać, analizować go, w myślach zmieniać jego scenariusz.
Wiesz, chociaż nie zostało nam nic poza tym końcem i wszystkim co przed nim było, chociaż brakuje nam powtarzalności i czegokolwiek, co może dopiero być to jest w tym jakaś nadzieja. Ponieważ my nie jesteśmy sobie obojętni. My nie akceptujemy się, my mamy do siebie jakiekolwiek inne uczucie. Gdziekolwiek jesteś, nie czuj się nigdy sam. Mój świat bez ciebie jest inny, gorszy.
Jesteś w moim nawiasie.

C.

1 komentarz:

Archiwum