M.
Miewasz czasem tak, ze ogarnia cię całkowity bezsens
tego świata? Siedzisz, patrzysz przed siebie i nic się nie dzieje. Ty nic nie
robisz, świat nic nie robi, a czas powoli mija. I nagle się orientujesz, że
siedzisz tak już od godziny i wciąż brakuje jakiegokolwiek sensu. Nic się nie
stało i zapewne nic się już nie stanie. I mógłbyś właściwie położyć się na
łóżku i zasnąć, bo co za różnica. Tyle że wciąż czekasz, bo coś może w końcu
się zdarzy, może jednak coś się zmieni. Ty czekasz, świat czeka, czas powoli mija.
Często tak mam, wczoraj też tak miałam. Dwie
godziny siedziałam przy kuchennym stole, patrzyłam na ekran laptopa, na stos
pustych kartek i na zeszyty, w których zapisuję swoje myśli. I nawet chciałam
coś napisać, tam, może tu, ale miałam w głowie pustkę jak rzadko kiedy. Ja
byłam pusta, świat był pusty, czas powoli mijał. Mogłam iść spać, ale wciąż na
coś czekałam, wciąż czułam, ze coś się zmieni, że coś się stanie, że będzie
jakiekolwiek coś. Kupiłam więc
książkę przez internet, pierwszą z popularnych w tym miesiącu, ściągnęłam na
kindla i poszłam do łóżka. Dawno nie czytałam czegoś tak płytkiego, ubogiego w
przekaz, nielogicznego, nastawionego na granie na uczuciach u osób wypranych z
emocji. Ale w zasadzie o to chodziło- skoro ja nie miałam nic i świat nie miał
nic, a czas wciąż powoli płynął, to chciałam zanurzyć się w czymś bezsensownym.
O drugiej nad
ranem zauważyła, że w moim kindlu zegarek jest wciąż na czasie zimowy. O
czwartej nad ranem zorientowałam się, że w zasadzie trzy czwarte książki za mną
a za oknem świta i ptaki śpiewają. O piątek skończyłam książkę, za oknem był
już dzień, a ja kładłam się spać. Książka nie wniosła wiele w moje życie, świat
nie nabrał sensu, czas nie przestał płynąć. W zasadzie nic się nie zmieniło,
poza tym, że wydałam pieniądze na słabą książkę, podczas gdy pod oknem wciąż
leżą trzy książki od ciebie. Nie wiem, czy kiedykolwiek je przeczytam, boję
się, że gdy to zrobię to nie zostanie mi już nic. Nie będzie żadnego później, nie będzie kolejnej chwili,
kolejnego dnia, czegokolwiek, na co mogłabym czekać.
To już prawie
dziewięć miesięcy. Gdyby coś miało nadejść, to już by nadeszło, prawda? Ale nic
nie ma, nie zrobiłeś żadnego kroku, pozostaje mi więc tylko ona. Tak, to będzie
ona. I wiesz, postanowiłam chronić ją przed tobą. Nie powiem jej, jak bardzo
cię kochałam, jak piękne były twoje oczy i jak robiłeś mi rano kawę. Nie powiem
też, że trzymałeś w marynarce papierosy, które ci podkradałam, choć rzucałeś
palenie, gdy się poznawaliśmy. Nie opowiem o tych wszystkich blondynkach, o tym
że przez jakiś czas to ja byłam tą wybraną. Ona nie dowie się, jak bardzo cie
kochałam i jak mocno wciąż za tobą tęsknię. Dotarło to do mnie wczoraj. Mogę
sobie wmawiać, ze już nie znaczysz nic dla mnie, że po prostu mi smutno, bo cię
nie ma, ze mnie do siebie przyzwyczaiłeś i potem uciekłeś, i to właśnie o to
chodzi. Tylko- właśnie o to chodzi.
To wszystko składa się na moją tęsknotę za tobą. Mogę sobie wmawiać wiele, ale
nie wyzbędę się jej nigdy i za nic. Kochałam, wciąż kocham, cię. Jak mogłabym
więc nie tęsknić?
Ona się
jednak o tym nie dowie. Bałabym się, ze gdy opowiem jej wszystko, gdy wyjawię
jej całą prawdę, to i ona się w tobie zakocha. W ojcu, którego nigdy nie pozna,
który zapewne nawet nie wie, że ona istnieje. Bałabym się, że to złamie jej
serce, zniszczy ją na zawsze, utrwali w niej smutek i sprawi, że nigdy nikogo
nie pokocha, ze strachu że tą miłość straci. A czy mogłabym odebrać jej szansę
na kilka chwil szczęścia tylko dlatego, że później może odpłacić za to
smutkiem?
Nie winię cię
za nic. Właściwie dziękuję ci, że byłam szczęśliwa, że czułam miłość- do mnie i
ode mnie. Dziękuję, że miałam wtedy cel i sens życia, że choć przez chwilę coś
znaczyłam.
Za to, że moje życie coś
znaczyło.
C.
Ej, podoba mi się, a wiedz, że mi rzadko coś się podoba. mamy podobne przemyślenia dotyczące świata i jak znajdę czas to przejrzę bloga bardziej skrupulatnie, bo póki co miałam chwilę na zobaczenie tego postu. Piszesz trochę jak ja- niby tłumaczysz, ale tak w swój sposób, opisujesz, ale nie opisujesz, bawisz się słowem, nie skupiasz się tylko na wymyślaniu fabuły.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, może Cię zainteresuje (może nie koniecznie, ostatni post, ale coś dalej, w głębi bloga) http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/