M.
Boję się tego, ze tak naprawdę mam
żal do samej siebie. Być może to ja wszystkiemu zawiniłam, bardzo
prawdopodobne, ze zrobiłam coś strasznego, coś okropnego, i wymazałam to z
pamięci, ze strachu przed konsekwencjami. Być może to pudełko z listami,
skrywane pod moim łóżkiem, jest tak naprawdę dowodem na to, że coś ze mną jest
nie tak, bo jaka normalna, zdrowa psychicznie kobieta wylewa niemal przez rok
swoje smutki na kartkach papieru, adresuje do ukochanego, który nagle zniknął,
i zamyka w pudełku? Czuję, jak serce mi wali, gdy dochodzi do mojej świadomości
ta myśl, że sama jestem temu wszystkiemu winna. Zniszczyłam życie nam obu,
pozbawiając je obecności tak niezwykłego człowieka. Czy da się jakoś cofnąć
błąd? Cokolwiek zrobiłam, czymkolwiek zawiniłam, jakkolwiek cię zraniłam-
pragnę zrobić wszystko, byleby to naprawić.
Siedziałam dziś na balkonie, i
myślałam nad tym, że czas mija niesamowicie szybko. Jeszcze cztery lata temu to
moje życie nie istniało. Jeszcze dwa lata temu byłam barmanką. Jeszcze rok temu
byłeś obok mnie. Teraz mam nowe życie, stałam się współwłaścicielem lokalu a za
mną śpi córka. Właściwie nasza, ale kto by się przejmował takim szczegółem, skoro i tak cię tu nie ma.
Wszystko się zmieniło, wbrew
pozorom moje uczucia też. Wtedy byłam pełna żalu do ciebie, zostawiłeś mnie
samą, zranioną i niekochaną. Nie umiałam ci tego wybaczyć, ale H zmieniła
wszystko. Jej wzrok, jej rączki zaciskające się na moich palcach, ten grymas na
jej twarzy, który chyba podchodzi pod uśmiech- ona mnie kocha. I nawet jeśli
kocha dlatego, że mnie potrzebuje, to czym się to różni od twojej miłości, jaką
mi ofiarowałeś tuż przed tym, jak odszedłeś? Ktoś mnie kocha, ja kocham kogoś,
nie muszę sobie wyobrażać nie wiadomo czego. I choć żal i tęsknota pozostały,
chociaż mam wrażenie, że w moim sercu będziesz już zawsze, bo nie da się ciebie
stamtąd tak po prostu wyjąć, wyciąć, to to już nie jest to samo.
Kocham cię, w pewnym sensie
nigdy nie przestanę, i wiem, że czegokolwiek nie będę robiła, a nie chcę robić
nic wbrew sobie czy jej, to H też będzie cię kochała, mimo tego, że nie ma cię
z nami. Chciałabym, żeby było inaczej, ale chyba po prostu oboje wybraliśmy, i
chociaż nie wiem, jaki był twój wybór, chociaż mój zajął mi niemal rok czasu i
był niesamowicie ciężki, chociaż to boli, to nasze drogi po prostu się
rozeszły, a tego co było już nie ma.
Nie powiem, byś wrócił, chcę
tylko tego, byś był szczęśliwy. Mimo wszystko.
C.
________________________________________________
z okazji równo pięciu miesięcy- dziękuje tym wszystkim, którzy przeznaczyli choć niewielki ułamek swojego życia, by przeczytać choć kilka moich słów. Jeszcze mocniej dziękuję tym, którzy przeznaczyli ten większy ułamek i postanowili również skomentować- to mnie buduje i daje mi chęci do dalszego pisania.
czy nie zaplątał się tu może ktoś to potrafi tworzyć blogspotowe szablony?
no i co ja mam ci napisać? Przydałby się jakiś plik dźwiękowy, na którym byłyby zarejestrowane owacje, bo chyba tylko tak będę w stanie wyrazić swój podziw dla twojego talentu, wyobraźni i opowiadania :)
OdpowiedzUsuńWidać, że C. przechodzi zmianę. Że już się zmieniła. Uwielbiam dynamicznych bohaterów :)
Love, Lili <3
Zapraszam gorąco na rozdział drugi. Ściskam! :*
OdpowiedzUsuńprzepraszam za spam, ale nie masz odpowiedniej zakładki ;<