M.
Obudziłam się dziś rano i przez
chwilę czułam to złudne wrażenie, jakby ostatni rok nie minął, jakby nigdy nie
istniał.
Leżałeś obok mnie. Czułam ciepło
twojego ciała, powietrze, które delikatnie drgało od twojego oddechu i zapach,
twój zapach, który wciąż tkwił gdzieś w głębi mojej pamięci, a teraz powrócił
do świadomości. Byłeś. Sen okazał się prawdą, wysłuchałeś moich krzyków,
błagań, cichych szeptów. Jakbyś przeczytał te wszystkie słowa, te krzywe
litery, które ułożyły się w wyrazy, a których nigdy nie ujrzałeś. Czy aż tak
dobrze mnie znasz, czy może tamte moje marzenia były też twoimi?
To była sekunda, może dwie, a ja
oddałabym wszystko, by ta chwila trwała dalej. Bo wiesz, wtedy cię pragnęłam,
kochałam, miałam ochotę trzymać cię w moim świecie. A gdy ułuda minęła, gdy
powróciła rzeczywistość, gdy sny odeszły a prawda powróciła na swoje miejsce…
Nie było cię rok, a teraz nagle
stajesz w moich drzwiach, śpisz obok mnie, wieszasz koszule w szafie. Roznosisz
swój zapach po mieszkaniu, parzysz rano kawę i palisz papierosy na balkonie. Mówisz
do mnie, pytasz, chcesz słuchać. Dziwisz się, że nie mówię do ciebie żadnego
słowa, jakbym po tym czasie miała ci cokolwiek do powiedzenia. Jakbym miała być
pierwszą osobą, która chce ci cokolwiek powiedzieć, jakbyś ty miał być pierwszą
osobą, której ja cokolwiek chcę powiedzieć. Tak było przez ostatnie lata, przez
ostatni rok. Tak było zbyt długo.
Najdziwniejsze w tym wszystkim
jest to, że nie przepraszasz. Nie tłumaczysz się, nie odpowiadasz na dwa
pytania, które zadałam, dwa jedyne pytania: „dlaczego” i „gdzie byłeś”. A ja
nic więcej nie chcę wiedzieć, jedynie te dwie rzeczy- gdzie i dlaczego. Na co
mi cała reszta informacji, na co mi całe te rozmowy z tobą, jeśli nie powiesz
mi tych dwóch rzeczy i niewiedza będzie mnie zżerała od środka?
Straciłam córkę, sądzisz więc,
że możesz tak bez słowa zająć jej miejsce, wypełnić pustkę po niej? To się nie
uda, ani tobie, ani komukolwiek innemu. Nigdy. Wciąż pamiętam, jak patrzyła na
mnie swoimi dużymi oczkami, jak się uśmiechała. Wychodziło jej to krzywo, ale
przecież to były jej pierwsze uśmiechy, każde kolejne miały być coraz
piękniejsze. A ty nigdy nie uśmiechniesz się tak pięknie, jak ona w swoim
pierwszym uśmiechu. I nigdy nie będziesz dla mnie tak ważny jak ona. Ona zajęła
twoje miejsce, nie odzyskasz go.
Mam ochotę wyrzucić wszystko to,
co w przeciągu kilku ostatnich dni zostawiłeś w mieszkaniu. Wszystkie rzeczy,
które przywiozłeś. Mam ochotę nawrzeszczeć na ciebie, opluć cię, uderzyć w
twarz. Mam też ochotę zamknąć się w mieszkaniu i wypić wszystko, co w nim
znajdę, a co zawiera jakikolwiek alkohol. Nie na złość komukolwiek. Żeby
zapomnieć, żeby przez tą krótką chwilę, by, nim wpadnę w stan alkoholowej
melancholii, być szczęśliwą.
Wyszedłeś do pracy. Gdzie
pracujesz? Jakim sposobem nie było cię, wracasz, i już na następny dzień jesteś
w pracy? I tak bym nie uwierzyła, czegokolwiek byś nie powiedział. Czy
cokolwiek z tego, co mówisz jest prawda? Co mówisz od kiedy wróciłeś, co
mówiłeś nim zniknąłeś. Jak to jest?
Nienawidzę cię. Za to wszystko i
za jeszcze więcej. Mam ochotę zaryglować drzwi i słuchać, jak prosisz, bym
wpuściła cię do środka, a później wyobrażać sobie, jak spędzasz noc na zimnych
schodach. Chcę, byś cierpiał, byś nie rozumiał.
I tylko gdy zamkną się za tobą drzwi,
a twoje kroki ucichną na korytarzu, zaczynam tęsknić i pragnąć byś wrócił.
Teraz. Już. W moje ramiona.
C.
Jestem o krok od płaczu.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak wyżej : prawie płaczę.
OdpowiedzUsuńWięc jednak wrócił. I nic nie wyjaśnił? Świnia. Biedna C. nie wie co robić. Też bym nie wiedziała. Jak tak można w ogóle?
Nie płakać mi, C. nie płacze- wy też dacie radę! :)
OdpowiedzUsuń