poniedziałek, 29 września 2014

18.

M.
Obudziłam się dziś rano i przez chwilę czułam to złudne wrażenie, jakby ostatni rok nie minął, jakby nigdy nie istniał.
Leżałeś obok mnie. Czułam ciepło twojego ciała, powietrze, które delikatnie drgało od twojego oddechu i zapach, twój zapach, który wciąż tkwił gdzieś w głębi mojej pamięci, a teraz powrócił do świadomości. Byłeś. Sen okazał się prawdą, wysłuchałeś moich krzyków, błagań, cichych szeptów. Jakbyś przeczytał te wszystkie słowa, te krzywe litery, które ułożyły się w wyrazy, a których nigdy nie ujrzałeś. Czy aż tak dobrze mnie znasz, czy może tamte moje marzenia były też twoimi?
To była sekunda, może dwie, a ja oddałabym wszystko, by ta chwila trwała dalej. Bo wiesz, wtedy cię pragnęłam, kochałam, miałam ochotę trzymać cię w moim świecie. A gdy ułuda minęła, gdy powróciła rzeczywistość, gdy sny odeszły a prawda powróciła na swoje miejsce…
Nie było cię rok, a teraz nagle stajesz w moich drzwiach, śpisz obok mnie, wieszasz koszule w szafie. Roznosisz swój zapach po mieszkaniu, parzysz rano kawę i palisz papierosy na balkonie. Mówisz do mnie, pytasz, chcesz słuchać. Dziwisz się, że nie mówię do ciebie żadnego słowa, jakbym po tym czasie miała ci cokolwiek do powiedzenia. Jakbym miała być pierwszą osobą, która chce ci cokolwiek powiedzieć, jakbyś ty miał być pierwszą osobą, której ja cokolwiek chcę powiedzieć. Tak było przez ostatnie lata, przez ostatni rok. Tak było zbyt długo.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie przepraszasz. Nie tłumaczysz się, nie odpowiadasz na dwa pytania, które zadałam, dwa jedyne pytania: „dlaczego” i „gdzie byłeś”. A ja nic więcej nie chcę wiedzieć, jedynie te dwie rzeczy- gdzie i dlaczego. Na co mi cała reszta informacji, na co mi całe te rozmowy z tobą, jeśli nie powiesz mi tych dwóch rzeczy i niewiedza będzie mnie zżerała od środka?
Straciłam córkę, sądzisz więc, że możesz tak bez słowa zająć jej miejsce, wypełnić pustkę po niej? To się nie uda, ani tobie, ani komukolwiek innemu. Nigdy. Wciąż pamiętam, jak patrzyła na mnie swoimi dużymi oczkami, jak się uśmiechała. Wychodziło jej to krzywo, ale przecież to były jej pierwsze uśmiechy, każde kolejne miały być coraz piękniejsze. A ty nigdy nie uśmiechniesz się tak pięknie, jak ona w swoim pierwszym uśmiechu. I nigdy nie będziesz dla mnie tak ważny jak ona. Ona zajęła twoje miejsce, nie odzyskasz go.
Mam ochotę wyrzucić wszystko to, co w przeciągu kilku ostatnich dni zostawiłeś w mieszkaniu. Wszystkie rzeczy, które przywiozłeś. Mam ochotę nawrzeszczeć na ciebie, opluć cię, uderzyć w twarz. Mam też ochotę zamknąć się w mieszkaniu i wypić wszystko, co w nim znajdę, a co zawiera jakikolwiek alkohol. Nie na złość komukolwiek. Żeby zapomnieć, żeby przez tą krótką chwilę, by, nim wpadnę w stan alkoholowej melancholii, być szczęśliwą.
Wyszedłeś do pracy. Gdzie pracujesz? Jakim sposobem nie było cię, wracasz, i już na następny dzień jesteś w pracy? I tak bym nie uwierzyła, czegokolwiek byś nie powiedział. Czy cokolwiek z tego, co mówisz jest prawda? Co mówisz od kiedy wróciłeś, co mówiłeś nim zniknąłeś. Jak to jest?
Nienawidzę cię. Za to wszystko i za jeszcze więcej. Mam ochotę zaryglować drzwi i słuchać, jak prosisz, bym wpuściła cię do środka, a później wyobrażać sobie, jak spędzasz noc na zimnych schodach. Chcę, byś cierpiał, byś nie rozumiał.
I tylko gdy zamkną się za tobą drzwi, a twoje kroki ucichną na korytarzu, zaczynam tęsknić i pragnąć byś wrócił. Teraz. Już. W moje ramiona.


C. 

3 komentarze:

  1. Podobnie jak wyżej : prawie płaczę.
    Więc jednak wrócił. I nic nie wyjaśnił? Świnia. Biedna C. nie wie co robić. Też bym nie wiedziała. Jak tak można w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie płakać mi, C. nie płacze- wy też dacie radę! :)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum