M.
Pamiętasz, jak J. cię poznała?
Zaprosiłam cię do nas na obiad, którego zresztą nie umiałam zrobić. Ona mi
pomogła, przygotowała jedzenie i zjadła razem z nami. To było miłe popołudnie,
pełne śmiechu, radości, tak bardzo się wtedy cieszyłam, że się poznaliście.
J. przyznała później, że mimo
tego, że jesteś sympatyczny to nie polubiła cię. Nie tak sobie ciebie
wyobrażała, w jej oczach nie pasowaliśmy do siebie. Ale to się zmieniało. Im
bardziej cię poznawała, im częściej u nas bywałeś. Polubiła cię,
zaprzyjaźniliście się nawet, a nasze wspólne sobotnie obiady stały się czymś
zupełnie naturalnym. Później wszystko się pozmieniało i teraz musimy na nowo
nauczyć się żyć razem. Nie tylko my, ale również H. i J., bez których nie
potrafimy (a na pewno ja nie potrafię) żyć, którzy są dla nas podporą a często
i sensem życia.
H, usnął dziś na moich rękach, a
ja nie miałam serca odkładać go do łóżeczka. Spacerowaliśmy więc po mieszkaniu,
siedzieliśmy i leżeliśmy wspólnie. Obserwowałam go, jak spokojnie oddychał, jak
ssał paluszki, jak się poruszał przez sen. Był taki niewinny, bezbronny. A
jednocześnie tak podobny do ciebie, gdy śpisz.
Źle się czuję z tym, że nie
bywam ostatnio w barze. Wszyscy mówią że rozumieją, że mały H., że obowiązki,
że czasami brakuje czasu. Ale ja tak zwyczajnie, po ludzku, czuję się nie w
porządku, że mnie tam nie ma. To mój bar, mój biznes, moi pracownicy. Zawsze
tworzyliśmy zespól, co się nie działo. Gdy byłam w ciąży, gdy była ze mną mała
H. Zawsze ja byłam z nimi a oni ze mną. Dlaczego teraz to się zmieniło?
Zastanawiam się, czy nie
sprzedać baru. Ktoś inny go przejmie, może go zmieni, może zostawi takim jak
jest teraz. Pieniądze, które dostanę zostaną dla H. na przyszłość. Edukacja,
życie, to wszystko kosztuje. Ty zaś zarabiasz wystarczająco dla nas obojga,
wiele razy mi to mówiłeś. Może więc powinnam cię posłuchać i zostawić bar?
J. uważa, że to wariactwo. Mówi,
ze bar jest dla mnie moim życiem, że bez niego nie będę umiała znaleźć swojego
miejsca. H. podrośnie, Ty wciąż będziesz pracował a ja w efekcie zostanę sama w
pustym mieszkaniu. Coś w tym pewnie jest, ale nim H. pójdzie do szkoły miną
jeszcze jakieś cztery lata. A później… Czy sprzedanie baru zamknie mi na zawsze
wszelkie możliwe furtki? Nie, przecież nie.
Słyszę, że wchodzisz do
mieszkania. To idiotyczne, pisać do ciebie wciąż listy, Jesteś tu, rozmawiamy,
rozumiemy się. Może nie jest jak dawniej, ale odnajdujemy do siebie nową drogę.
Mam nadzieję, że pudło z listami zostanie już pod łóżkiem, że to ostatni list, że nasza przyszłość już się zaczęła.
Mam nadzieję, że pudło z listami zostanie już pod łóżkiem, że to ostatni list, że nasza przyszłość już się zaczęła.
Kocham Cię, mój M.
C.
Czy mi się wydaje, czy ona pierwszy raz napisała, że go kocha. W sensie na końcu. Oprócz podpisu, tak jak w tym liście.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za C. i za całą resztę. Należy jej się odrobina szczęścia.
Nowy rozdział na dwie-dusze.blogspot.com
Love, Lili <3