wtorek, 8 lipca 2014

10.

M.
Miewasz czasem tak, ze ogarnia cię całkowity bezsens tego świata? Siedzisz, patrzysz przed siebie i nic się nie dzieje. Ty nic nie robisz, świat nic nie robi, a czas powoli mija. I nagle się orientujesz, że siedzisz tak już od godziny i wciąż brakuje jakiegokolwiek sensu. Nic się nie stało i zapewne nic się już nie stanie. I mógłbyś właściwie położyć się na łóżku i zasnąć, bo co za różnica. Tyle że wciąż czekasz, bo coś może w końcu się zdarzy, może jednak coś się zmieni. Ty czekasz, świat czeka, czas powoli mija. 
Często tak mam, wczoraj też tak miałam. Dwie godziny siedziałam przy kuchennym stole, patrzyłam na ekran laptopa, na stos pustych kartek i na zeszyty, w których zapisuję swoje myśli. I nawet chciałam coś napisać, tam, może tu, ale miałam w głowie pustkę jak rzadko kiedy. Ja byłam pusta, świat był pusty, czas powoli mijał. Mogłam iść spać, ale wciąż na coś czekałam, wciąż czułam, ze coś się zmieni, że coś się stanie, że będzie jakiekolwiek coś. Kupiłam więc książkę przez internet, pierwszą z popularnych w tym miesiącu, ściągnęłam na kindla i poszłam do łóżka. Dawno nie czytałam czegoś tak płytkiego, ubogiego w przekaz, nielogicznego, nastawionego na granie na uczuciach u osób wypranych z emocji. Ale w zasadzie o to chodziło- skoro ja nie miałam nic i świat nie miał nic, a czas wciąż powoli płynął, to chciałam zanurzyć się w czymś bezsensownym. 
O drugiej nad ranem zauważyła, że w moim kindlu zegarek jest wciąż na czasie zimowy. O czwartej nad ranem zorientowałam się, że w zasadzie trzy czwarte książki za mną a za oknem świta i ptaki śpiewają. O piątek skończyłam książkę, za oknem był już dzień, a ja kładłam się spać. Książka nie wniosła wiele w moje życie, świat nie nabrał sensu, czas nie przestał płynąć. W zasadzie nic się nie zmieniło, poza tym, że wydałam pieniądze na słabą książkę, podczas gdy pod oknem wciąż leżą trzy książki od ciebie. Nie wiem, czy kiedykolwiek je przeczytam, boję się, że gdy to zrobię to nie zostanie mi już nic. Nie będzie żadnego później, nie będzie kolejnej chwili, kolejnego dnia, czegokolwiek, na co mogłabym czekać.
To już prawie dziewięć miesięcy. Gdyby coś miało nadejść, to już by nadeszło, prawda? Ale nic nie ma, nie zrobiłeś żadnego kroku, pozostaje mi więc tylko ona. Tak, to będzie ona. I wiesz, postanowiłam chronić ją przed tobą. Nie powiem jej, jak bardzo cię kochałam, jak piękne były twoje oczy i jak robiłeś mi rano kawę. Nie powiem też, że trzymałeś w marynarce papierosy, które ci podkradałam, choć rzucałeś palenie, gdy się poznawaliśmy. Nie opowiem o tych wszystkich blondynkach, o tym że przez jakiś czas to ja byłam tą wybraną. Ona nie dowie się, jak bardzo cie kochałam i jak mocno wciąż za tobą tęsknię. Dotarło to do mnie wczoraj. Mogę sobie wmawiać, ze już nie znaczysz nic dla mnie, że po prostu mi smutno, bo cię nie ma, ze mnie do siebie przyzwyczaiłeś i potem uciekłeś, i to właśnie o to chodzi. Tylko- właśnie o to chodzi. To wszystko składa się na moją tęsknotę za tobą. Mogę sobie wmawiać wiele, ale nie wyzbędę się jej nigdy i za nic. Kochałam, wciąż kocham, cię. Jak mogłabym więc nie tęsknić?
Ona się jednak o tym nie dowie. Bałabym się, ze gdy opowiem jej wszystko, gdy wyjawię jej całą prawdę, to i ona się w tobie zakocha. W ojcu, którego nigdy nie pozna, który zapewne nawet nie wie, że ona istnieje. Bałabym się, że to złamie jej serce, zniszczy ją na zawsze, utrwali w niej smutek i sprawi, że nigdy nikogo nie pokocha, ze strachu że tą miłość straci. A czy mogłabym odebrać jej szansę na kilka chwil szczęścia tylko dlatego, że później może odpłacić za to smutkiem?
Nie winię cię za nic. Właściwie dziękuję ci, że byłam szczęśliwa, że czułam miłość- do mnie i ode mnie. Dziękuję, że miałam wtedy cel i sens życia, że choć przez chwilę coś znaczyłam.
Za to, że moje życie coś znaczyło.
C.

1 komentarz:

  1. Ej, podoba mi się, a wiedz, że mi rzadko coś się podoba. mamy podobne przemyślenia dotyczące świata i jak znajdę czas to przejrzę bloga bardziej skrupulatnie, bo póki co miałam chwilę na zobaczenie tego postu. Piszesz trochę jak ja- niby tłumaczysz, ale tak w swój sposób, opisujesz, ale nie opisujesz, bawisz się słowem, nie skupiasz się tylko na wymyślaniu fabuły.
    Zapraszam do siebie, może Cię zainteresuje (może nie koniecznie, ostatni post, ale coś dalej, w głębi bloga) http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Archiwum