M.
Zastanawiałam się kiedyś,
dlaczego tak bardzo się różnimy. Tak wewnętrznie, podejściem do życia,
radością, jaką z niego czerpiemy. Jesteśmy czasami jak dwie sprzeczności. Co aż
tak mocno nas ukształtowało?
Wiele razy myślałam o tym, jak
bardzo chciałabym poznać twoją rodzinę. Zdarzało się, że coś, mimochodem, o
nich wspominałeś. Uśmiechałeś się, mówiąc o braciach i siostrach, a czasami
znikałeś na weekendy- by być z nimi. Miałam poczucie, że ty masz to, czego mnie
brakuje. Zazdrościłam ci. Bardzo. A gdy sama zobaczyłam ludzi, którzy kiedyś
byli moją rodziną…
Długo nie potrafiłam się przed
tobą otworzyć i powiedzieć ci o tym. Bolało mnie to, że widząc tych ludzi
czułam przede wszystkim strach. I bałam się tego, że aby otworzyć się przed tobą
w tej jednej sprawie, muszę się otworzyć cała, bez ograniczeń. A to sprawiło,
że zdawałam sobie sprawę, jak niewiele o mnie wiesz. Większość opowiadałam ci w
listach, tych samych, których nie miałam dokąd wysłać, których nigdy nawet nie
widziałeś, które leżą schowane w pudle pod łóżkiem. Tak naprawdę to ty nie
wiedziałeś z kim żyjesz, z kim mieszkasz.
Prawie miesiąc zwlekałam, aż
któregoś niedzielnego ranka usiadłam na brzegu kanapy, na której jeszcze spałeś
(ja od wielu nocy nie mogłam spać) i, z niewielkimi wyrzutami sumienia,
obudziłam cię. Moje „muszę ci o czymś powiedzieć” wystarczyło, byś wstał i zrobił
dla nas kawę, jak to masz w zwyczaju zawsze rano. Po chwili siedzieliśmy
wspólnie na tej kanapie, pijąc kawę.
Ja mówiłam, ty słuchałeś. Nie
wiem, ile czasu tam byliśmy, ile słów wydobyło się przez moje usta i ile z tego
było dla ciebie czymś zupełnie nowym. Już wcześniej, przecież, pokazywałeś mi,
ze wiesz o mnie więcej, niż mi się wydawało. A gdy skończyłam mówić, ty po
prostu byłeś. Przytuliłeś mnie, a ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, że
płaczę, nim nie zacząłeś delikatnym ruchem dłoni gładzić mój wilgotny policzek.
Nie mogłeś mi nic dać, zmienić tego wszystkiego, pomóc, ale pokazałeś, ze
jesteś przy mnie. To znaczyło dla mnie więcej, niż cokolwiek innego.
A później zrobiłeś dla mnie
jeszcze więcej, więcej, niż kiedykolwiek marzyłam, więcej niż mogłabym się spodziewać.
Gdy, niecały tydzień później, w piątek wróciłam do mieszkania, ty czekałeś na
mnie ze spakowaną walizką. Tak, myślałam że odchodzisz, a ty zabrałeś mnie
stąd, wsiadłeś ze mną do samolotu i zmieniłeś mnie, moje życie. „Masz mnie”. Te
dwa słowa mówiłeś mi już wiele razy, teraz jednak pokazałeś, że ty to o wiele
więcej. Ty to również twoja rodzina. Ty to twoja przeszłość. Ty to wszystko, co
się składa na twoją osobę. To wszystko, co cię ukształtowało i sprawiło, że
jesteś inny niż ja.
Nigdy nie widziałam tak dużej i
szczęśliwej rodziny. Zadbanego domu, w którym pachnie świeżym chlebem i jest
zawsze ciepło, dzieciaków, które są tak pełne energii, ze zdaje się, jakby ich
było dwa albo i trzy razy tyle, co jest w rzeczywistości. Rodziców, którzy
darzą wszystkich miłością i zrozumieniem, dla każdego potrafią też znaleźć
czas. Nigdy nie sądziłam, ze istnieje dom idealny, rodzina idealna, ty mi
jednak pokazałeś, że to twoja rzeczywistość.
Siedziałam przy kominku, pijąc
gorącą herbatę, i obserwowałam, jak bawisz się z rodzeństwem, dosłownie wiszącym
na twojej szyi. „Jesteś pierwszą, którą tu przywiózł” powiedziała K, twoja
siostra. Czy to możliwe, że znaczę dla ciebie tak wiele? Czy to możliwe, że
jestem jedyną, której chciałeś kiedykolwiek pokazać ten ogromny skarb?
Boję się, ze ktoś mnie obudzi z
tego snu.
C.
C, odnalazła szczęście! Nareszcie :) Zastanawia mnie tylko jedna rzecz : czy ten stan będzie trwał długo czy nie? Ale na to chyba muszę poczekać do następnego poniedziałku no nie? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. trochę długo, trochę nudno, ale nie wiem co z tym fantem zrobić póki co :)
Love, Lili <3